Korzystając z dnia wolnego umówiłem się z dwójką kolegów na szybki trening. Ostatnio bardzo mi się spodobała trasa Wieliczka -> Biskupice -> Gdów -> Dobczyce -> Dziekanowice -> Wieliczka Ma idealny profil: trochę płaskiego, trochę szybkich i krótkich podjazdów - i do tego przeważnie idealny asfalt.
Niestety dzisiaj nogi był wyraźnie nie swoje. Zapewne to wina niewyspania po dyżurze...a może przyczyna leży w tym że ostatnio skończył mi się Recovery Drink który piłem po każdej dłuższej jeździe rowerem... ciężko stwierdzić, tak czy inaczej przejechaliśmy 70 kilometrów a ja byłem wyrypany jak po 200...
Komentarze (3)
Mnie daje sporo taki regenerator, w ogóle nie czuję zmęczenia mięśni następnego dnia. Niestety mam chory żołądek i biorę leki zobojętniające kwas żołądkowy. W wyniku tego trawienie białek u mnie trochę jest zaburzone.
Ciekawe to te recovery drinki tyle dają, czy to autosugestia? Ja generalnie na szosie piję wodę i nic ponadto do 100km, myślę że przy takich hopkach jak pod Krakowem akurat specjalnie bym się nie zmęczył przy 70km :). Fakt że u nas jest płasko, może i to jest ta różnica... Więcej tu pewnie zależało od niewyspania (na mnie to ma POTĘŻNY wpływ), a nie od recovery drinka.
Mieszkam w Krakowie na Bronowicach. Najczęściej jeżdżę szosówką po okolicznych drogach. Staram się w miarę często i regularnie startować w Maratonach MTB i Szosowych (z przewagą tych drugich).