Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:252.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:14:57
Średnia prędkość:16.86 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:28.00 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Zimowy Ojców

Sobota, 30 stycznia 2010 · Komentarze(0)
To był dość pechowy wyjazd. Rano o 8 zadzwonił do mnie kolega, czy aby przypadkiem nie pojechałbym z nim na mały trening po szosie do Ojcowa. Jako że planowałem dzisiaj pokręcić trochę dałem się namówić. Szybko zebrałem się z domu i ruszyłem do Zielonek - w miejsce gdzie mieliśmy się spotkać. Niestety forma kolegi było o wieeeeele lepsza niż moja i już po pierwszych kilometrach było widać jego przewagę. Męczyłem się potwornie by utrzymać koło kolegi. Gdy dojechaliśmy do Ojcowa zaczęły się schody. Na ulicy zalegało pełno błota pośniegowego i nie dało się normalnie jechać.

Padła decyzja że zawracamy przez Ojców i jedziemy podjazdem w kierunku drogi Olkuskiej. Szybko musieliśmy zrewidować nasze plany po tym jak kolega zaliczył glebę na lodzie, a ja jakimś cudem przebiłem dętkę w tylnym kole. Początkowo chciałem jechać na kapciu, ale opory które stawiała opona były tak duże że nie dało się jechać. Ku mojej złości kapeć był w tym kole z którego najtrudniej było ściągnąć oponę. Na szczęście z pomocą kolegi, który użyczył mi również dętkę udało się usunąć defekt i ruszyć dalej. Droga powrotna nie była łatwa z powodu zalegającego miejscami błota pośniegowego i kryjącego się pod nim lodu. Dodatkowo jak na złość tuż przed samymi Zielonkami znów z tylnego koła uszło powietrze.

Pożegnałem się z kolegą, a sam próbowałem wrócić do domu na przebitej dętce. Niestety szybko postanowiłem zatrzymać się i samotnie spróbować wymienić to dziadostwo. Po około 15 minutach walki z oponą udało mi się ją zdjąć. Wyjąłem przebitą dętkę i załatałem ją łatkami, które ostatnio nabyłem właśnie na takie okoliczności. Po koło pół godziny udało mi się wszystko ogarnąć a tu nagle podczas zakładania dętki udało mi się ją ponownie przebić...wszystko trzeba było robić od nowa.

Najbardziej jednak ciekawi mnie przyczyna pękania dętek. Oglądnąłem oponę i obręcz i wszystko było w porządku...

Kolejny wypad do lasku wolskiego

Czwartek, 28 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Zwykła jazda
Nocna jazda po lasku wolskim stała się już tradycją. Ostatnio ciągle jeżdżę z tym samym kolegą. Reszta znajomych kręci na trenażerach w domu co, przyznam szczerze, jest dla mnie ogromną męczarnią. Nie inaczej niż zeszłym razem ruszyliśmy po zmroku do Lasku Wolskiego. Trochę pokręciliśmy gdy nagle zaczął sypać śnieg. Opad był na tyle silny że ledwo co było widać. Mimo tego że było o wiele cieplej niż poprzednim razem to ciuchy zaczęły mi przemakać. Za namową kolegi podjechaliśmy pod obserwatorium asfaltową drogą by następnie skręcić z powrotem do lasku i zaliczyć jeszcze kopiec Piłsudskiego. Gdy zbliżaliśmy się do ostatniego celu naszej wyprawy kolega nagle zawrócił i zaczął uciekać krzycząc że widział stado dzików. No cóż, chociaż ja ich nie widziałem w strachu zawróciliśmy i pojechaliśmy inną drogą. Przypuszczam że nikt nie chciałby się nadziać na stado dzików podczas samotnej jazdy po lesie...

Lasek Wolski w cudownej aurze.

Sobota, 23 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Dzisiejszego dnia pogoda była tak cudna że nie można było wysiedzieć w domu. Wbrew namowom żony bym nie jechał, zdjąłem z wieszaka moją ukochaną przełajówkę i ruszyłem do Lasku Wolskiego. Z nadzieją że spotkam kogoś znajomego objechałem wszelkie znane mi trasy. Niestety poza kilkoma osobami które spokojnie spacerowały nie spotkałem żadnego rowerzysty. Przy okazji miałem możliwość przetestować nowe hamulce tektro które niedawno nabyłem w Bikestacji. Z mrozem przegrał niestety licznik, który po pół godziny jazdy przestał reagować na jakiekolwiek bodźce. Podobnie ja po niedługim czasie cały zmarznięty wróciłem do domu. Mimo pięknej pogody było bardzo zimno, a chłód był mocniejszy niż chęć do jazdy.

Ekstremalny lasek nocą

Środa, 20 stycznia 2010 · Komentarze(0)
To był dość ekstremalny wyjazd. Było bardzo zimno i w zasadzie sam nie wiem co namówiło mnie do jazdy w taką pogodę. Razem z kolegą ruszyliśmy do lasku wolskiego ale drzewo, które pod ciężarem śniegu runęło tuż nieopodal nas wymusiło zmianę kierunku jazdy. Postąpiliśmy dość niemądrze i ruszyliśmy w kierunku ścieżki rowerowej do Tyńca. Silny i mroźny wiatr dał nam ostro w kość, a nierówna i nieodśnieżona trasa spowodowała że w pewnym momencie chciałem zejść z roweru i zacząć płakać. Na szczęście po niespełna 2h jazdy w ekstremalnych warunkach mogłem się zanurzyć w wannie wypełnionej gorącą wodą.

Zimowy Lasek Wolski - nocą

Piątek, 15 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Ostatnio została jeżdżę tylko po zmierzchu. Praca nie pozwala mi cieszyć się zimową aurą za dnia. Tradycyjnie w piątkowy wieczór razem z kolegą Pawłem ruszyliśmy w lasek wolski. Przed wyjazdem trochę się nawkurzałem bo na szybko starałem się zmienić opony w zimówce na terenowe. Później poszło już gładko. Zimówka w terenie zachowuje się dość dziwnie bo jest na mnie trochę za mała. Ale dość szybko się przyzwyczaiłem i jedynie śliskie odcinki sprawiały mi trudności. Poza tym cieszę się że na razie nie ma na zewnątrz śniegowego syfu i można się cieszyć białą aurą i mrozem.

Nocna jazda w tlenie

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Sezon jeszcze młody i na razie staram się nabijać jak najwięcej kilometrów. W dniu dzisiejszym podobnie jak wczoraj pojeździłem po zmroku. Po 21szej zebrałem się i ruszyłem do Tyńca główną drogą. Początkowo miałem jechać bulwarami, ale ilość śniegu bardzo utrudniała jazdę zimówką w której miałem założone semislicki. Nieco zziębnięty i zmęczony wróciłem po godzinie do domu. To nie był mój dzień na jazdę.

Nocne rowerowanie w terenie

Poniedziałek, 11 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Dość spontanicznie o 21 wieczorem postanowiłem wybrać się na rower. Jako że w tym samym czasie znajomi z rowerowania śmigali po lasku, pojechałem ich poszukać. Samotnie i nieco wystraszony pokonałem ciemny podjazd pod zoo. Zadzwoniłem do kolegi i o dziwo udało mi się jeszcze ich złapać. Jak się później okazało nie byliśmy sami w lasku wolskim. Oprócz naszej czwórki było jeszcze dwóch nocnych jeźdźców, którzy nie zdecydowali się by jechać z nami.

Nocna i mokra jazda po lasku wolskim

Sobota, 9 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Dość spontanicznie, razem z moim kompanem nocnych wyjazdów - Elteha (Pawłem) wybraliśmy się do lasku wolskiego żeby trochę pojeździć. Aura wyjątkowo nie sprzyjała nocnej jeździe. Było potwornie ślisko, a z nieba padał ni to grad ni to deszcz, który momentalnie zamarzał na rowerze i ulicy. Śnieg był lepki i mokry - mówiąc krótko, jechało się źle. No, ale nie przeszkadzało to nam żeby pokręcić. Pod koniec jazdy kolega zerwał łańcuch. Na szczęście okazało się że puściła spinka i udało się to szybko naprawić. W sumie dobrze że pojechaliśmy tego dnia, bo sobotnia pogoda jest fatalna.

Radość z zimy

Niedziela, 3 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Zima w pełni, las wolski zasypało śniegiem i grzechem było nie pojechać w teren żeby nacieszyć się śniegiem. Wybrałem przełajówkę i ruszyłem przed siebie. W nocy trzymał dość mocny mróz i pod warstwą świeżego śniegu, który napadał niedawno krył się twardy lód który momentami utrudniał jazdę. Musiałem momentami jechać niebezpiecznie szybko żeby rower był stabilny. Zaliczyliśmy z kolegą znane trasy, a z powrotem podjazdem asfaltowym od strony Bielan dojechaliśmy prawie pod zoo. Na podjeździe tym jeździło na sankach pełno dzieciaków. Bezcenna była mina ludzi którzy patrzyli na mnie i kolegę jak na zjawisko, które było tym większe że przełaj nie jest zbyt często spotykanym rowerem w Krakowie.