Z domku zaraz po pracy ruszyłem do Lasku Wolskiego w nadziei że spotkam kogoś znajomego. Niestety wieczór zbliżał się a w Lasku nie było ani jednej żywej duszy. Piękny zachód słońca i ciepłe powietrze. Z powrotem przez Bielany pojechałem do Tyńca. Tam dwie rundki, bulwarami i powrót do domu.
Wieczorem po pracy zebrałem się i z kolegą pokręciliśmy po Zakrzówku i Pychowicach. Po godzinie udałem się do Lasku Wolskiego żeby z grupką innych dwóch kolegów zaliczyć jeszcze lasek wolski. I w ten oto sposób zaliczyłem 3 godzinki nocnej jazdy.
Szczęśliwy ten kto dzisiaj mógł jeździć za dnia. Pogoda była przepiękna - prawdziwie wiosenna. No cóż ja tego szczęścia nie miałem, bo jak tylko wróciłem z pracy to już prawie było ciemno (cholerna zima). Na nieszczęście temperatura też spadła wyraźnie i miejscami zrobiło się ślisko.
No więc trochę przeziębiony wyskoczyłem w kierunku Tyńca (niestety sam bo nie było chętnych do wspólnej jazdy po zmroku eh...). Z Tyńca przeskoczyłem na drugą stronę Wisły skąd udałem się na Bielany a następnie podjechałem pod obserwatorium.
Zjechawszy na dół po drugiej stronie pojechałem do Balic i drogę powrotną obrałem przez Zabierzów.
Ledwo się zebrałem i wyszedłem z domu to zaczął padać deszcz. Trasą rowerową do Tyńca nie dało się jechać bo po lodzie i na semi slickach to czyste samobójstwo. Dlatego też śmignąłem główną drogą do Tyńca następnie przez stopień wodny na Wiśle do Kryspinowa i na Balice. Zmokłem trochę no i już zacząłem odczuwać tego objawy :-(
-10 stopni, zimno jak cholera. O tyle dobrze że przynajmniej było sucho. O 10 zjawiłem się na cichym kąciku. Z początku była tylko jedna osoba. Zaraz później pojawiły się 3 dziewczyny (SIC!). Później do naszej grupki dołączył jeszcze jeden chłopak i tak w 6 osobowym składzie pokręciliśmy po lasku wolskim.
Po ostatnich opadach śniegu było mięciutko i przytulnie. Przynajmniej dało się jeździć w przeciwieństwie do zeszłego weekendu, gdy zmrożony śnieg uniemożliwiał przyjemną jazdę.
Kolejny trening na trenażerze w tlenie. Dzisiaj jeździłem na nowej oponce Tacx'a specjalnie do trenażerów. Do tego dołożyłem karimatę pod matę trenażera, co pozwoliło mi zadowalająco wyciszyć trenażer.
Mam nadzieję że teraz sąsiedzi będą znosić jakoś moje treningi ;-)
Mieszkam w Krakowie na Bronowicach. Najczęściej jeżdżę szosówką po okolicznych drogach. Staram się w miarę często i regularnie startować w Maratonach MTB i Szosowych (z przewagą tych drugich).