Kraków -> Bochnia -> Kraków
Sobota, 2 kwietnia 2011
· Komentarze(2)
No i pierwszy wypad na szosówce w tym roku. Szczęśliwie nie rozstawaliśmy się przez zimę bo była stale wpięta w trenażer.
W kierunku Bochni jechałem z lekkim wiatrem w plecy. Na Wielickiej trochę poszalałem ale od tego szaleństwa o mało bym nie miał "wypadku" - co jakiś czas słyszałem że coś mi stuka w tylnym kole. Szczęśliwie w porę zauważyłem że odpiął się zacisk - wystarczyło tylko podrzucić koło i zapewne nie wróciłoby na swoje miejsce. Do Bochni jechałem 1h 18 min co stanowi mój najlepszy czas na tym dystansie.
Z powrotem było trochę ciężej. Zmęczone mięśnie i wiatr w plecy. Do domu wróciłem trochę zrypany. Brakuje mi jeszcze wytrzymałości :-(
W kierunku Bochni jechałem z lekkim wiatrem w plecy. Na Wielickiej trochę poszalałem ale od tego szaleństwa o mało bym nie miał "wypadku" - co jakiś czas słyszałem że coś mi stuka w tylnym kole. Szczęśliwie w porę zauważyłem że odpiął się zacisk - wystarczyło tylko podrzucić koło i zapewne nie wróciłoby na swoje miejsce. Do Bochni jechałem 1h 18 min co stanowi mój najlepszy czas na tym dystansie.
Z powrotem było trochę ciężej. Zmęczone mięśnie i wiatr w plecy. Do domu wróciłem trochę zrypany. Brakuje mi jeszcze wytrzymałości :-(