Dzisiaj postanowiłem trochę w szybszym tempie pojeździć. Wystartwoałem z domu i ruszyłem w kierunku Myślenic. Mimo że jechałem szosą to było pełno błota i syfu na drodze. Zaliczyłem połowę podjazdu pod Chełm w Myślenicach i przez Polankę wróciłem do Sieprawia.
Pojechaliśmy razem z kolegą rozprostowac kości tuż przed świetami. Mróz był koło -5 stopni a ja testowałem nowe spodenki Biemme. Całe szczęście sprawdziły się doskonale przy niskiej temperaturze czego nie mogłem powiedziec o reszcie ciuszków bo po godzinie zacząłem tracić ciepło. Woda w bidonie była już dawno zamarznięta, a ja ledwo dojechałem do domu - taki był efekt zjedzenia jednego ciastka na śniadanie.
Dzisiaj mnie naszło na jazdę w deszczu. Razem z kolegą wyskoczyliśmy i pokonaliśmy trsę na około zalewu Dobczyckiego. Podczas jazdy niestety zaliczyłem glebę. Rozdarte nogwki, kolano otarte, odprysk na ramie. Ale za to jechało mi się dzisiaj super. Jednak trenażer daje rezultaty.
Kolejny zimowy wypad. Trasa krótka, ale mimo to ciężko się jechało. Najpierw nie dawał żyć wiart który wiał z każdej strony a na koniec dopadła mnie śnieżyca. W zasadzie powinienem napisać nas dopadła bo jechałem z kolegą. I jak zwykle zmarzłem. Nie mogę jakoś odpowiednio się ubrać bo albo jest za zimno albo za gorąco.
Mieszkam w Krakowie na Bronowicach. Najczęściej jeżdżę szosówką po okolicznych drogach. Staram się w miarę często i regularnie startować w Maratonach MTB i Szosowych (z przewagą tych drugich).