Wpisy archiwalne w kategorii

Zwykła jazda

Dystans całkowity:4074.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:172:52
Średnia prędkość:23.57 km/h
Maksymalna prędkość:79.00 km/h
Suma podjazdów:6042 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:157 (80 %)
Suma kalorii:6934 kcal
Liczba aktywności:71
Średnio na aktywność:57.38 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Jazda po chorobie.

Środa, 14 sierpnia 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Zwykła jazda
Tydzień czasu przerwy. Powoli wracam do sił, ale dzisiejsza jaza udowodniła mi że na Road Trophy na które wybieram się jutro nie mam co liczyć na jakiś dobry występ. Pierwsze kiloemtry z dzisiejszej jazdy szły mi całkiem nieźle, ale niestety później już było tylko gorzej. Pierwsza górka i zdychałem po prostu. Na szczęście zakupiłem suple i mam nadzieję że to trochę mnie wspomoże podczas trzy etapowego wyścigu.

Wieliczka -> Moszczenice -> Gdów -> Dobczyce -> Dziekanowice -> Wieliczka

Środa, 3 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Wieliczka -> Moszczenice -> Gdów -> Dobczyce -> Dziekanowice -> Wieliczka
Wycieczka zagraniczna w zasadzie. Razem z kolegą z Turcji i Francji wybraliśmy się na wycieczkę krajoznawczą. Tempo dosyć mocne, tak samo jak czołowy wiart na początku trasy. Ale było bardzo przyjemnie. A na koniec kawusia w Piri Piri.

Stówka międzydyżurowo

Wtorek, 2 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Z dyżuru na dyżur. Na szczęście znalazła się chwilka żeby trochę pokręcić i skorzystać z cudownej pogody. Słoneczko trochę dopaliło i o to właśnie chodzi :-)

Do Tyńca i z powrotem

Czwartek, 30 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Dzisiaj na luzie. Po wczorajszej jeździe czuję się zupełnie wypruty. Nie wiem czy to przez pogodę czy co innego. W każdym razie udało mi się dzisiaj uniknąć deszczu. Szczerze mam już dość tej pogody...

Ależ posypali solą!

Sobota, 16 marca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Miałem dzisiaj do wyboru dwie rzeczy, albo rower na zawnątrz, albo bieganie.
Ostatecznie wybrałem to pierwsze.

Mimo pięknej pogody widziałem że asfalty są mokre, także jakoś specjalnie nie miałem ochoty taplać się w tym syfie którym ostatnio posypywali drogi. No ale cóż. Sezon startów się zbliża i trzeba nabijać kilometry.



Standardowo trasa do rodziców, czyli do Zakliczyna. Mimo że słoneczko pięknie świeciło, wiał bardzo zimny wiatr, a ulicami spływały potoki wody z solą. Po dojechaniu do Zaklicznya byłem cały czasny a rower oblepiony był warstwą soli i błota. Marzyłem już o powrocie i myciu rowera na myjni.