Kolega zorganizował bardzo ciekawą wycieczkę po okolicach Nowej Huty i jak to zapowiedział na początku zobaczyłem (i nie tylko ja) że ta dzielnica nie jest tylko miejscem pełnym dresiarzy, ale także miejscem gdzie można zobaczyć wiele ciekawych rzeczy.
Ten weekend był dla mnie dość...ciekawy. Początkowo miałem jechać na XC do doliny Będkowskiej, ale jak sobie powiedziałem że w tym miesiącu się nie ścigam tak staram się dotrzymać danego słowa. No cóż niestety trzeba się ostro uczyć do egzaminu.
W niedzielę natomiast był plan pojechać na Rzeźnię, czyli wycieczkę organizowaną przez kolegę ściganta. Wyszło zupełnie inaczej. Przypadkiem na Bikestats wypatrzyłem informację o Nocnej Masie Krytycznej. Jako, że idea Mas Krytycznych bardzo mi nie podchodzi chciałem zobaczyć jak wygląda taka impreza w nocy - bez ruchu i nerwowych kierowców.
Ponieważ założyłem że tempo będzie lajtowe i pewnie co chwilę będziemy stawać (w czym niewiele się pomyliłem), zorganizowałem trochę wcześniej spotkanie z dwoma kolegami żeby pośmigać po lasku wolskim.
Tak więc o 22:00 ruszyliśmy w teren. Kiedy już się mniej więcej wyżyliśmy w terenie można było uderzyć na Masę. W sumie to byłem mile zaskoczony. Przyjechało dużo osób - mogłem z bliska poznać rowerzystów których na co dzień mijam jadąc rowerem lub samochodem.
Z początku gdy ruszyliśmy z Rynku czułem jak w nogach gotuje mi się krew. Trochę przyspieszyłem, a jak już w ogóle zobaczyłem że kolega na niebieskim ostrym ma na tyle siły żeby mocniej pocisnąć to obudziła się we mnie chęć ścigania. I tak się ścigaliśmy do Zoo.
Gdy wszyscy pokonali podjazd, ruszyliśmy spokojnie do Kopca Piłsudskiego. Oczywiście koniecznie trzeba było na niego wjechać - taka okazja nie zdarza się na codzień. Gdy skończyłem się zachwycać widokami z kopca, pożegnałem się ze wszystkimi i razem z kolegą wróciłem do domu. Chciało mi się już spać i było zimno..a ja w koszulce, rękawkach i krótkich spodenkach nieźle zmarzłem.
Mieszkam w Krakowie na Bronowicach. Najczęściej jeżdżę szosówką po okolicznych drogach. Staram się w miarę często i regularnie startować w Maratonach MTB i Szosowych (z przewagą tych drugich).