Udało się... pobicie 200 km było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Później przekroczenia granicy 200 km było pestką. Ale nareszcie udało się minąć granicę 300 km.
Tego dnia zorganizowaliśmy wycieczkę zapoznawczą. Umówiliśmy się w Sandomierzu z kolegami z Puław, wraz z którymi w lipcu będziemy jechać na maratonie 700 km w 24h.
Przy eizbyt sprzyjającej pogodzie udało się pokonać 330 km. Jak mawia mój kolega z grupy po 300 km już się nic nie czuje i można jechać dalej - teraz już wiem że miał rację.
Spoko będę we wrześniu na wakacjach w Polsce to na pewno gdzieś się wybierzemy ale na góralu bo szoska zostaje w Londynie. Planuje pojechać na pewno Turbacz. Wiem że teraz krakus z ciebie czytam forum
Czeeeść! Super że piszesz! :-) Wracaj szybko do kraju bo chetnie z Tobą pojeżdżę :-) ja teraz do Krakowa sie przeprowadziłem, ale lipiec spędzam w zakliczynie. Będziemy w kontakcie! pozdrawiam gorąco!
Po pierwsze wilkie gratulacje. 330 km ze srednia 29,73 km7h robi wrazenie nawet jesli to bylo po plaskim i w grupie. Jestem tylko ciekaw jak to byla trasa.
Po drugie pozdrawiam z Danii. Zainstalowalem sie w Vejle na Polwyspie Jutlandzkim. W lipcu przywoze rower i po 3 miesiacach absencji mam wielka ochote wrocic do jazdy.
Mieszkam w Krakowie na Bronowicach. Najczęściej jeżdżę szosówką po okolicznych drogach. Staram się w miarę często i regularnie startować w Maratonach MTB i Szosowych (z przewagą tych drugich).