Kraków -> Wieliczka -> Gdów -> Dobczyce -> Dziekanowice -> Wieliczka -> Kraków
Piątek, 27 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Ogólnie rzecz ujmując, w lipcu jest totalna klapa jeśli chodzi o rower. Jak mam wolny czas to pada deszcz, albo jestem tak padnięty po pracy że idę spać.
Nareszcie udało mi się zebrać na rower. W planie była nieco trudniejsza trasa na przepalenie się. Od początku nieco przesadziłem. Nie przypuszczałem że forma mi tak poleciała. Przez pierwsze 50 km, ledwo jechałem i niejednokrotnie miałem ochotę zawrócić do domu. Na szczęście za Gdowem nogi złapały rytm i mogłem przyspieszyć.
Akurat dobrze się złożyło że nabrałem sił, gdyż tuż przez Dobczycami pogoda nagle pogorszyła się, na horyzoncie zrobiło się szaro i widać było ulewny deszcz. Przerażony przyspieszyłem i odbiłem na Wieliczkę.
Jak dojechałem do Krakowa, byłem zaskoczony tym że drogi były mokre i było pełno kałuż. Okazało się że niedługo przed moim przyjazdem, przeszła nad miastem duża ulewa. Mimo że nie wróciłem mokry, to rower był cały upierniczony w piachu i brudzie :-(
Nareszcie udało mi się zebrać na rower. W planie była nieco trudniejsza trasa na przepalenie się. Od początku nieco przesadziłem. Nie przypuszczałem że forma mi tak poleciała. Przez pierwsze 50 km, ledwo jechałem i niejednokrotnie miałem ochotę zawrócić do domu. Na szczęście za Gdowem nogi złapały rytm i mogłem przyspieszyć.
Akurat dobrze się złożyło że nabrałem sił, gdyż tuż przez Dobczycami pogoda nagle pogorszyła się, na horyzoncie zrobiło się szaro i widać było ulewny deszcz. Przerażony przyspieszyłem i odbiłem na Wieliczkę.
Jak dojechałem do Krakowa, byłem zaskoczony tym że drogi były mokre i było pełno kałuż. Okazało się że niedługo przed moim przyjazdem, przeszła nad miastem duża ulewa. Mimo że nie wróciłem mokry, to rower był cały upierniczony w piachu i brudzie :-(