Niepołomice szosowo
Sobota, 20 marca 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Zwykła jazda
Wyjazdy do Niepołomic umawiane z kolegami zawsze należą do pechowych. Za każdym razem jak mamy się wybrać w tamte strony przytrafia mi się jakimś cudem zaspać. Tak też było tym razem. O 10 mieliśmy ruszyć spod salonu Opla przy AWF. Równo o 10:00 zadzwonił do mnie kolega. Zerwałem się z łóżka i powiedziałem że lecę na wariata i dogonię ich. Po niecałych 40 minutach, szybkim śniadaniu jechałem z niespełna 40 km/h w kierunku puszczy niepołomickiej. To był pierwszy dzień prawdziwej wiosny. Ja natomiast jak idiota ubrałem się w ciepłe ciuchy przez co musiałem się rozbierać w połowie drogi bo byłem cały zlany potem. Ponieważ dość dobrze trzymało mi się tempo udało mi się dogonić kolegów gdy ci wracali z końca puszczy. W drodze powrotnej bardzo szybko skończyło mi się picie, jeden batonik musli tez niewiele zdziałał. Trzeba było się zatrzymać na uzupełnienie zapasów. Tylko jak to zrobić gdy w pośpiechu zabrałem od siebie z domu tylko 5 zł?! W drodze powrotnej ciężko mi było trzymać tempo. Szaleńcza próba dogonienia kolegów spowodowała że zużyłem całe zapasy glikogenu w mięśniach i z powrotem były ciężkie jak z ołowiu. Na szczęście kryzys dopadł mnie dopiero przed samym Krakowem gdzie tempo trochę spadło. To był mój pierwszy wyjazd szosowy w tym roku w takim tempie. Pogoda i towarzystwo dopisało. Szkoda że forma leży i kwiczy a ja nie mam czasu na treningi :-(