Zimowy Ojców
Sobota, 30 stycznia 2010
· Komentarze(0)
To był dość pechowy wyjazd. Rano o 8 zadzwonił do mnie kolega, czy aby przypadkiem nie pojechałbym z nim na mały trening po szosie do Ojcowa. Jako że planowałem dzisiaj pokręcić trochę dałem się namówić. Szybko zebrałem się z domu i ruszyłem do Zielonek - w miejsce gdzie mieliśmy się spotkać. Niestety forma kolegi było o wieeeeele lepsza niż moja i już po pierwszych kilometrach było widać jego przewagę. Męczyłem się potwornie by utrzymać koło kolegi. Gdy dojechaliśmy do Ojcowa zaczęły się schody. Na ulicy zalegało pełno błota pośniegowego i nie dało się normalnie jechać.
Padła decyzja że zawracamy przez Ojców i jedziemy podjazdem w kierunku drogi Olkuskiej. Szybko musieliśmy zrewidować nasze plany po tym jak kolega zaliczył glebę na lodzie, a ja jakimś cudem przebiłem dętkę w tylnym kole. Początkowo chciałem jechać na kapciu, ale opory które stawiała opona były tak duże że nie dało się jechać. Ku mojej złości kapeć był w tym kole z którego najtrudniej było ściągnąć oponę. Na szczęście z pomocą kolegi, który użyczył mi również dętkę udało się usunąć defekt i ruszyć dalej. Droga powrotna nie była łatwa z powodu zalegającego miejscami błota pośniegowego i kryjącego się pod nim lodu. Dodatkowo jak na złość tuż przed samymi Zielonkami znów z tylnego koła uszło powietrze.
Pożegnałem się z kolegą, a sam próbowałem wrócić do domu na przebitej dętce. Niestety szybko postanowiłem zatrzymać się i samotnie spróbować wymienić to dziadostwo. Po około 15 minutach walki z oponą udało mi się ją zdjąć. Wyjąłem przebitą dętkę i załatałem ją łatkami, które ostatnio nabyłem właśnie na takie okoliczności. Po koło pół godziny udało mi się wszystko ogarnąć a tu nagle podczas zakładania dętki udało mi się ją ponownie przebić...wszystko trzeba było robić od nowa.
Najbardziej jednak ciekawi mnie przyczyna pękania dętek. Oglądnąłem oponę i obręcz i wszystko było w porządku...
Padła decyzja że zawracamy przez Ojców i jedziemy podjazdem w kierunku drogi Olkuskiej. Szybko musieliśmy zrewidować nasze plany po tym jak kolega zaliczył glebę na lodzie, a ja jakimś cudem przebiłem dętkę w tylnym kole. Początkowo chciałem jechać na kapciu, ale opory które stawiała opona były tak duże że nie dało się jechać. Ku mojej złości kapeć był w tym kole z którego najtrudniej było ściągnąć oponę. Na szczęście z pomocą kolegi, który użyczył mi również dętkę udało się usunąć defekt i ruszyć dalej. Droga powrotna nie była łatwa z powodu zalegającego miejscami błota pośniegowego i kryjącego się pod nim lodu. Dodatkowo jak na złość tuż przed samymi Zielonkami znów z tylnego koła uszło powietrze.
Pożegnałem się z kolegą, a sam próbowałem wrócić do domu na przebitej dętce. Niestety szybko postanowiłem zatrzymać się i samotnie spróbować wymienić to dziadostwo. Po około 15 minutach walki z oponą udało mi się ją zdjąć. Wyjąłem przebitą dętkę i załatałem ją łatkami, które ostatnio nabyłem właśnie na takie okoliczności. Po koło pół godziny udało mi się wszystko ogarnąć a tu nagle podczas zakładania dętki udało mi się ją ponownie przebić...wszystko trzeba było robić od nowa.
Najbardziej jednak ciekawi mnie przyczyna pękania dętek. Oglądnąłem oponę i obręcz i wszystko było w porządku...