Road Trophy Etap 1

Piątek, 2 września 2011 · Komentarze(0)
No i stało się. Kolarskie święto w pełni. 3 dni ścigania po zarąbistych górkach. Forma może nie jest jakaś rewelacyjna ale na pewno lepsza niż rok temu.

Dzisiejszy etap liczył 88 km, biegł przez 3 większe podjazdy. Pierwszy pod Kubalonkę, drugi pod Salmopol i na koniec pod Koczy Zamek.
Początkowo chciałem pomóc najlepszemu z Bikeholików - Saintowi. Ale jak tylko ruszył ostry start, zostałem daleko za nim. Niestety za wysokie progi jak na moje nogi. Podczepiłem się pod innego kolegę i wspólnie nakręcaliśmy tempo pod Kubalonkę.

Na szczycie zaczęliśmy szalony zjazd do 81 km/h miejscami. Wspólnie udało się nam dojechać do Wisły i odskoczyć większej grupie. Niestety przyblokowała nas ciężarówka i nasza praca spełzła na niczym.

Minąwszy Wisłę zaczęliśmy wspinaczkę pod Salmopol. Myślałem że pierwszy podjazd będzie wszystkim na co mnie stać, a ku mojemu zaskoczeniu serce i nogi rozkręciły się i nie odpadłem od grupy.

Ponownie zaczęliśmy szybko zjeżdżać, niestety tym razem grupa trzymała się bardzo blisko a i ryzykowanie było bez sensu. Dojeżdżamy do bufetu, który mieścił się koło 50 kilometra. Uzupełniam jeden bidon, biorę arbuza i staram się gonić grupę, która zdążyła już odjechać.

Słońce grzeje coraz mocniej, a ja zaczynam powoli słabnąć. Kiedy już mam ochotę odpuścić grupa nagle zwalnia. Udaje mi się dogonić kolegę z grupy a trasa nieco wypłaszcza się. Ponownie mogę wskoczyć na swoje obroty.

Gdzieś koło 67 kilometra zaczyna się nieduża górka, na której odpadam. Dopada mnie nieduży kryzys. Od tej chwili aż do Milówki jadę sam. Tuż przed skrętem na rondzie w Milówce dogania mnie większa grupa. Mimo chęci pogoni, z kilometra na kilometr jedzie mi się coraz gorzej. Ostatni kilometr to 20% podjazd, na którym z braku sił i z powodu nudności schodzę z roweru. Trochę podprowadzam i odzyskawszy sił przepycham ostatnie metry do mety.

Z czasem 3h i 9 min melduję się 24 w swojej kategorii. Porównując swój wynik do 33 zawodników z mojej kategorii wygląda to dość blado. Niemniej jednak ze swojej jazdy jestem bardzo zadowolony.

Ogólnie to wyścig w tym roku zdaje się być skromniejszy. Nie ma już gwiazd polskiego kolarstwa, jest tylko jedno stoisko rowerowe, kolarzy startujących jest coś około 100 i to prawie sami mocni zawodnicy.

Jutro etap 150 km. Ma być 2x więcej podjazdów niż dzisiejszego dnia i prawie dwa razy dłuższy dystans. Z pewnością nie będę wariował, chcę zachować sił na trzeci dzień, co więcej nie czuję się na siłach by pokonać taki dystans w górach.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iataz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]