Zalew Dobczycki na wariata

Piątek, 11 czerwca 2010 · Komentarze(4)
Kategoria Zwykła jazda
Nareszcie dzień urlopu i wolne. W przełajce wymieniłem kierownicę na szerszą, wywaliłem te klamki przełajowe (zupełnie zbędne z resztą) oraz przymierzając się do nowego siodła do szosówki zamieniłem sobie na San Marco SKN.

Ruszyłem od rodziców z Zakliczyna - w związku z remontem w domu w Krakowie musiałem się wyprowadzić na kilka dni - w kierunku Myślenic. Coś słabo się czułem, gardo mnie pobolewało i zaczynałem kasłać, ale olałem to bo uważam że nie ma lepszej kuracji niż rower.

Zaraz przed Kornatką luzuje mi się siodełko i nos wędruje ostro do góry. Od tego momentu muszę jechać jak pedał z siodłem w dupie bo nie wziąłem sobie z domu kluczy :-( Do Dobczyc docieram bardzo szybko bo międzyczasie dostaję telefon od mamy że potrzebuje żebym wracał już.

Komentarze (4)

hej Jelitek

widziales juz?
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,8070902,Skradzione_rowery__Policja_poszukuje_wlascicieli.html

rszper 09:25 poniedziałek, 28 czerwca 2010

Robin, masz na myśli ten Zakliczyn obok Sieprawia czy obok Tarnowa??

Nie wiem jak z tą jazdą bo ja w tym tygodniu już wracam do Krakowa

Jelitek 10:02 poniedziałek, 14 czerwca 2010

bierz klucze ze soba Jelit bo Ci jeszcze kiedys kiszka wypadnie czy cus;)

rszper 00:36 poniedziałek, 14 czerwca 2010

W wakacje będę blisko Twoich rodziców (mieszkał).

To pewnie nie raz pojeździmy?

pozdRawiam

robin 20:39 niedziela, 13 czerwca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa umala

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]